Piotr Gruszka: Kinder+Sport zbliża ludzi
|
10.07.2018
W dniach 6-8 lipca w hali MOSiR w Zabrzu rozgrywany był XXIV Ogólnopolski Finał Turnieju Minisiatkówki Kinder+Sport 2018. Rolę Ambasadora turnieju od kilku już lat pełni Piotr Gruszka i Sebastian Świderski. Orlik Volleymania: Kinder+Sport to wyjątkowe zawody, które cieszą się ogromną popularnością wśród dzieci w wieku 10-12 lat. Chciałoby się zapytać, jak to możliwe, że w Polsce nawet turniej minisiatkówki cieszy się takim zainteresowaniem? Piotr Gruszka: Odpowiedź jest prosta – udaje się to, ponieważ Polska kocha siatkówkę. Do tego mamy dzieci, które uwielbiają siatkówkę i mają swoich idoli. Z kolei reprezentacja Polski od zawsze była motorem napędowym. Ponadto mamy osoby, które chcą tworzyć te turnieje i jesteśmy dobrzy w organizacji takich przedsięwzięć. Myślę, że to jest klucz do tego, że mamy tyle ludzi z pasją. Coraz częściej mówi się, że młodzież nie uprawia już tak dużo sportu jak kilka lat temu, a swój wolny czas spędza przed komputerem albo telewizorem. W tegorocznej edycji Kinder+Sport wzięło udział blisko 45 tysięcy dzieci, to swego rodzaju zaprzeczenie tej opinii. Rzeczywiście patrząc na liczby to wszystko się nie składa. Ten turniej pokazuje, że siatkówka naprawdę zbliża ludzi. Fajne jest, że mówi o aktywności codziennej. Jednak siatkówka ma to do siebie, że aby dobrze się w nią bawić, trzeba zaprosić kolegów i koleżanki. Myślę, że stąd tworzą się coraz większe grupy. Uważam, że atmosfera rozgrywek Kinder+Sport i Wielkiego Finału jest tak niesamowita, że wszystkim bardzo zależy na udziale w ogólnopolskim finale. Z częścią osób znamy się już od kilku lat. Spotkamy się praktycznie co roku. Dużo rozmawiamy z rodzicami, wspominamy pewne rzeczy i żartujemy. Można powiedzieć, że stworzyła się pewna społeczność. Świetnie, że mamy właśnie taki turniej, bo sport jest ogromną przygodą, a my Ambasadorzy jesteśmy częścią przygody tych młodych zawodniczek i zawodników. Mam nadzieję, że za parę lat będą wspominać, że zaczynali grę w siatkówkę od turniejów Kinder+Sport. Uważam, że naprawdę spora grupa z tych rozgrywek wejdzie do dorosłej siatkówki. Tomasz Fornal, Jakub Kochanowski i Paweł Stysiał, którzy mieli okazję brać udział we wcześniejszych edycjach turniejów Kinder+Sport, zgodnie podkreślali, że podczas zawodów towarzyszyły im niesamowite emocje, które zapamiętają do końca życia. To prawda, emocje są niesamowite. W ogólnopolskim finale udział wzięło ponad 800 dzieci, które okazały się najlepsze w Polsce w kategorii minisiatkówki. Absolutnie nie dziwię się Tomkowi, Jakubowi czy Pawłowi, że mają co wspominać. Prywatnie mogę powiedzieć, że kiedy byłem dzieckiem to swój turniej Kinder+Sport miałem na trzepaku. Mogłem wygrać co najwyżej osiedlowe rozgrywki (śmiech). Natomiast turniej w Zabrzu to wspaniałe przedsięwzięcie. Osobiście uważam, że rywalizacja jest potrzebna do rozwoju. Dobre jest to, że ta rywalizacja jest etapowa, a w finale już na najwyższym poziomie. To widać po emocjach dzieci, trenerów i rodziców, którzy obserwują zmagania na boisku. Jako trener jak ocenia pan poziom turnieju? W każdym roku zawsze były osoby, które się wyróżniały. Należy pamiętać, że to są dzieci, które dojrzewają w różnych etapach. W Wielkim Finale grają już najlepsi. Moja córka również brała udział w turnieju Kinder+Sport. Odpadła na czwartym etapie i dostrzegam różnice w poziomie gry zawodniczek i zawodników, którzy zagrali w Zabrzu, jak potrafią myśleć. Daje się zauważyć wiele osób, które wyróżniają się pod względem wzrostu, ale również parametrów motorycznych. Dobrze, że są takie perełki. Chcę jednak podkreślić, że dla mnie każde dziecko, które zagrało w Wielkim Finale jest perełką, bo pokonali kilkanaście tysięcy innych dzieci we wcześniejszych etapach i awansowali do finału. Czy podczas któregokolwiek turnieju finałowego Kinder+Sport zaskoczyło pana coś szczególnego? Wydarzyło się coś, co wspomina pan do dzisiaj? Na pewno coś takiego wyjątkowego się zdarzyło, ale trudno mi sobie tak teraz przypomnieć. Jednak bardzo fajne jest to, że poznając dzieci podczas finału, czy też rodziców później, wykorzystują oni media społecznościowe, żeby z nami się skontaktować. Od czasu do czasu piszą do mnie, chcą o coś zapytać. To bardzo miłe. Po to dla nich jesteśmy – jesteśmy Ambasadorami, ale chcemy im pokazać, że można dojść gdzieś dalej w życiu. Jako zawodnicy też przechodziliśmy pewną ścieżkę – oczywiście nieco inną, ponieważ były inne czasy. Jednak podobnie jak część tych dzieci pochodzimy z małych miejscowości, jesteśmy normalnymi ludźmi, z którymi można się skontaktować, spotkać i porozmawiać. Choć czasami oglądając nas w telewizji można odnosić wrażenie, że jesteśmy niedostępni. A jest wręcz przeciwnie. Myślę, że dzieci to lubią. Przychodzą do nas, żeby wspólnie posiedzieć, pożartować i się pobawić. W tym wszystkim oto właśnie chodzi. Dzieci powinny dobrze się bawić, ponieważ to dopiero ich początek przygody z siatkówką. Rozmawiałem również z rodzicami, aby spróbować ich ukierunkować. Bardzo ważne jest to, żeby przekazać rodzicom, aby byli wsparciem dla swoich dzieci, a nie spełniali swoje marzenia. To jest bardzo istotne. Dziecko można bardzo łatwo zrazić. Ono nie rozumie, co to porażka i jak ją przeżywać. Rodzice natomiast są pierwszymi osobami, od których dziecko potrzebuje dobrego słowa i wsparcia. Autor: Katarzyna Porębska, fot. Dariusz Lewandowski/Kinder+Sport |
|